Dobrze się bawisz?
Zdarza Ci się w ogóle bawić? Szczególnie ostatnio? A może tylko pracujesz, ogarniasz, organizujesz, zabezpieczasz, gotujesz, wnioskujesz i zarządzasz kryzysem? (ufff… dużo tego…) Zadaję Ci to pytanie, bo odpowiedź jest ważna. Jeśli w Twoim życiu brakuje zabawy, to KONIECZNIE przeczytaj ten tekst do końca.
Znasz koncepcję wewnętrznego dziecka? Że każdy ma je w sobie, nawet osoby dorosłe? Chciałabym do tego nawiązać. W myśl koncepcji psychologicznej, którą wykorzystuję w swojej pracy, osobowość każdego z nas składa się z kilku współistniejących elementów.
Każdy z nich pełni swoją funkcję i jest niezbędny o adekwatnego reagowania w różnych sytuacjach. Jest element, który odpowiada za wywiązywanie się z danego słowa. Jest fragment, który umożliwia podejmowanie decyzji w oparciu o informacje. I jest również ten, którego celem jest napędzanie nas do działania i poszukiwania niestandardowych rozwiązań.
Ten ostatni element bywa zaniedbywany i zagłuszany przez dwa pierwsze. To stan Ja Dziecko, obecny u każdej zdrowej osoby dorosłej. To ten fragment Ciebie, który odczuwa, chce lub nie chce, jest ciekawy, zafascynowany lub przerażony. To z tej części płynie energia do działania i radość z okruchów życia.
Zabawa w czasie pandemii? Przecież to absurd…
Jesteśmy dorośli. Jesteśmy w czasie pandemii. W ferworze walki łatwo zapomnieć o swoich potrzebach, marzeniach i tym, że można się cieszyć z drobnych rzeczy. MUSISZ się bawić, żeby karmić swoje wewnętrzne Dziecko. Jeśli odstawisz je do kąta, to razem z nim zniknie motywacja i kreatywność. Znikną emocje, które są cennym kompasem.
Jeśli chcesz rozładowywać stres, łapać oddech, dodawać sobie sił, to potrzebujesz uaktywnić swoje Dziecko i po prostu czasem się trochę pobawić. „Nakarmione” Dziecko umożliwia korzystanie z innych elementów, o których pisałam wcześniej. Łatwiej dotrzymywać terminów, jeśli się ma energię do działania. Łatwiej podejmować decyzje, jeśli widzisz alternatywne rozwiązanie danego problemu.
W co się bawić?
Na koncert raczej się teraz nie wybierzesz, ale nadal pozostaje sporo ciekawych opcji do wykorzystania. Przygotowałam dla Ciebie listę pomysłów i mam nadzieję, że Cię zainspirują do pobawienia się :)
- e-kawa z przyjaciółką (taka umówiona, bez dzieci :))
- nauka gry na ukulele, gitarze lub innym instrumencie, który Cię kusi
- dyskoteka lub osiedlowe ćwiczenia na balkonie
- noc filmowa (można obejrzeć całą serię z 007 lub filmy z Barbarą Streisand, co kto lubi)
- wieczór „wódecznotaneczny” z dorosłym współmieszkańcem
- kalambury lub statki z bliskimi przez Skajpa
- planszóweczki (w rozumieniu klasycznym lub w rozumieniu Oli Budzyńskiej)
- oglądanie stand-upów lub kabaretów (ostatnio upłakałam się przy TYM)
- zacznij szyć lub szydełkować
- możesz grać w gry komputerowe
- naucz grać w brydża
- maluj
- możesz uprawiać mizianko-tarzanki lub inne gonitwy z dostępną dzieciarnią (u nas to zabawy w potwory :))
Zabawa ma być nieproduktywna i ciesząca. Taka jak lubisz, a nie taka jak wypada. Jedyna zasada – nie szkodzić. A poza tym „sky is the limit”. A właściwie „door is the limit”, bo przecież mamy czas #zostańwdomu.
Czy masz już na coś ochotę? Daj się temu ponieść! A na poważnie będzie znów w poniedziałek rano.