Odpoczynek i praca_MasterMind w praktyce
|

Odpoczynek i praca – dwie strony medalu

Od kilku miesięcy przyglądam się sobie i temu w jaki sposób regeneruję się po wysiłku. Pracuję głową i łapkami na klawiaturze. Pracuję z ludźmi. Lubię pracować bardzo intensywnie i kiedy wchodzę w zadanie, to na 100 procent. Albo nawet na 103 😃 Taki sposób działania kosztuje mnie sporo energii, a ponieważ efektywność jest dla mnie ważna, to od dłuższego czasu zastanawiam się nad tym jak efektywnie i przyjemniej odpoczywać.

Co już wiem na temat odpoczywania?

Wiem w jaki sposób lubię spędzać wolny czas – z książką na kanapie i jak nikt niczego ode mnie nie chce. A potem dłuuugie spanie. Umiem to sobie zorganizować. Organizuję to sobie nawet. Ale… wcale nie czuję się pod tym „odpoczęta” tak, jakbym tego oczekiwała.

Szukałam sposobów na skuteczną regenerację w różnych dziedzinach i to co odkryłam można zmieścić w kilku wskazówkach:

  • Jedz zdrowo i regularnie. Pij dużo wody.
  • Ruszaj się. Najlepiej tak, żeby się trochę spocić.
  • Zadbaj o sen. Zdrowy i w odpowiedniej ilości.

W sumie brzmi dobrze, ale ani jedzenie ani ruch nie mieszczą mi się w mojej osobistej definicji odpoczynku. To znaczy, jedzenie mi się mieści, ale niekoniecznie zdrowe 😉

Na czym polega problem z odpoczywaniem?

Zaczęłam szukać co jest dla mnie tym całym „odpoczywaniem” i właściwie nie mogłam znaleźć przekonującej mnie definicji. Chodzę wokół tego tematu od wielu miesięcy. I w miniony weekend do mnie dotarło. Skuteczną formą odpoczynku nie zawsze jest to co lubisz robić i co Ci sprawia przyjemność. Lubię czytać książki na kanapie i słuchanie podcastów. Ale moja głowa wcale nie czuje się od tego lepiej. Skuteczną formą odpoczynku jest to, co pozwala mi zaspokoić moje potrzeby tu i teraz w adekwatny i bezpieczny sposób.

W myśleniu o potrzebach najchętniej posługuję się koncepcją „głodów” Erica Berne’a. Autor ten twierdził, że każdym z nas kierują trzy głody (ja wolę mówić o potrzebach), które napędzają nas do działania. Działanie to ma doprowadzić oczywiście do zaspokojenie tych głodów.

Potrzebujemy znaków rozpoznania, czyli sygnałów od innych, że jesteśmy widziani, że istniejemy i mamy znaczenie. Potrzebujemy stymulacji (bodźców), czyli pobudzania naszego układu nerwowego na poziomie zmysłów i umysłu. Potrzebujemy również struktury, czyli pewnego uporządkowania w otaczającym nas świecie (reguł, praw, planów i tak dalej). Każdy z nas odczuwa wszystkie te trzy potrzeby, ale z różnym natężeniem. To zależy od tego jacy jesteśmy i w jakiej sytuacji się znajdujemy. Np. w nowej pracy potrzebujemy dowiedzieć się jakie są zasady współpracy, w jaki sposób wykonuje się pracę, co jest dozwolone, a co nie (struktura). W nudnej pracy będziemy potrzebować wyzwań, nowych projektów, ciekawszych zadań (stymulacja). W pracy soloprenera możemy potrzebować kontaktu z drugim człowiekiem i informacji zwrotnej, że to co robimy ma sens (znaki rozpoznania).

A jak potrzeby mają się do odpoczywania?

Taki Berne’owski głód można porównać do fizycznego głodu jedzenia. Burczenie w brzuch związane jest często z frustracją. To ona staje się motorem do działania. Jej siła bywa ogromna. Na jednym z moich szkoleń pewna uczestniczka na komputerze miała naklejkę „Nie odpowiadam za to, co mówię kiedy jestem głodna”. Naklejka była oczywiście żartem, ale pokazywała, że niezaspokojone potrzeby mogą realnie wpływać na to co i w jaki sposób robimy.

Jest też druga opcja – taki głód może być przesycony. Tak samo jak możemy się przejeść siedząc zbyt długo przy stole lub jedząc kompulsywnie. Ten stan też związany jest z dyskomfortem lub frustracją. Tyle tylko, ze wynika ona z nadmiaru a nie niedoboru.

Może jakiś przykład?

Po całym dniu szkolenia mam pod koreczek znaków rozpoznania, bo w roli trenera jestem w ciągłej ekspozycji społecznej. Uczestnicy mogą sobie o mnie myśleć różne rzeczy, ale z całą pewnością mnie widzą. I ja widzę, że oni mnie widzą.

Często jestem też przestymulowana, bo muszę się nieźle nazmóżdżać, żeby elastycznie i trafnie reagować na to, co się dzieje. Często zmieniam i modyfikuję scenariusz, żeby odpowiedzieć na potrzeby uczestników, a nie tylko zrobić tak jak było zaplanowane w programie. Czyli stymulacji też mam po kokardy. 

Idąc tropem koncepcji Berne’a to moje potrzeby znaków rozpoznania i stymulacji są w tej sytuacji przesycone. A to odczuwam jako zmęczenie (chociaż często połączone z zadowoleniem, ekscytacją i tak dalej). Jestem najedzona. A nawet przejedzona. Czyli nie będę jeść dalej. Może nawet wstanę od stołu. Czyli zaplanuję sobie ciche popołudnie w domu z dziećmi i czytaniem bajek (to jedyna opcja na „ciche” popołudnie  z nimi :)). A następny dzień w pracy zorganizuję bez trudnych spotkań, z lajtowymi zadaniami, bo przecież takie też są.

W mojej wolnostrzeleckiej pracy sama nadaję sobie rytm i układam plan pracy. Lubię moją wolność, ale ubieram ją w ramy spisanego planu działania. Wtedy czuję się bezpieczniej i mniej się męczę. Czyli dodaję strukturę tam, gdzie mi jej brakuje.

Nowa perspektywa

Patrzenie na odpoczywanie przez pryzmat zaspokajania potrzeb pozwala mi lepiej rozumieć zdanie, które pojawia się w kontekście zarządzania sobą w czasie „odpoczywaj zanim się zmęczysz”. Uwierz mi, naprawdę próbowałam dać sobie przyzwolenie na taki sposób działania, ale totalnie nie wychodzi mi robienie regularnych przerw w pracy i jedzenie drugiego śniadania o stałej porze. Kiedy wpadnę w wir pracy, to po prostu lubię pędzić jak lokomotywa.

Ale kiedy to zdanie zaczynam rozumieć bardziej jako – jedz zanim padniesz z głodu (czyli zadbaj o swoje aktualne potrzeby, zanim frustracja wyjdzie ci bokiem), to podejmowanie konkretnych decyzji i działań wydaje mi się całkiem wykonalne. To, że mam za dużo bodźców, za mało swobody w działaniu albo uczę się bez przerwy – jestem w stanie zidentyfikować. A jak to złapię, to potrafię szybko podjąć decyzję, czy teraz powinnam się położyć czy lepiej pójść na zumbę, żeby przestać myśleć i cieszyć się ruchem. I być może nie będę słuchać podcastów Marka Jankowskiego przed snem.

Taki sposób widzenia tematu odpoczywania uwalnia mnie od myślenia, że jakaś aktywność jest lepsza lub gorsza (czyli można oglądać Netflixa :)). Pozwala mi też szukać takich sposobów działania, które umożliwiają mi połączenie odpoczywania i pracy. Bo to są dwie strony tego samego medalu. Mnie.

Jestem bardzo ciekawa, co myślisz o takim ujęciu tego tematu? Jak odpoczywasz? Co Cię najskuteczniej regeneruje?

P.S. Jeśli Twoim zdaniem ten tekst, może komuś pomóc lub rozjaśnić – będę wdzięczna za udostępnienie!

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *